Szanowny Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Polki i Polacy! Ja zostaję. Deklaracja ta jest oczywistą reakcją na po wielokroć powtarzane hasło ˝ZostajeMY˝. W związku z tym, że jestem istotą stadną, chcę znaleźć się wśród tych, którzy zostają, bo też nikt nie chce czuć się wykluczonym i zmarginalizowanym. Zresztą jako polityk Prawa i Sprawiedliwości w tym poczuciu wspólnoty, tej wewnętrznej i tej zewnętrznej, już jestem w gronie tych, którzy nigdy nie deklarowali, że wychodzą.
Rzecz oczywiście odnosi się do doklejania intencji wyjścia z Unii Europejskiej, co czyni się w odniesieniu do rządu Zjednoczonej Prawicy wbrew zdrowemu rozsądkowi i faktom. Wspólnota Polski i Europy datuje się od wielu wieków, niemniej czasy nam współczesne uczyniły te relacje wyraźniej sformalizowanymi poprzez wejście Polski do Unii Europejskiej. I to jest faktem od roku 2004. Doświadczenie zatem ostatnich 17 lat pozwala nam przywołać korzyści i mankamenty tej wspólnoty.
I to jest nie tylko konieczność stałego dokonywania bilansu zysków i strat, ale i reflektowania nad tym, jak tę wspólnotę uczynić bardziej racjonalną, sprawiedliwą, szanującą suwerenność państw narodowych w tych obszarach, w których autonomię państwa zawarowały dla siebie.
Jeśli zatem deklaruję ˝ja zostaję˝, to chciałbym w łączności z wieloma z was, Polki i Polacy, mieć poczucie, że nie jestem ˝gorszym członkiem Wspólnoty Europejskiej˝, że moje prawa naturalne i nabyte konstytuujące się w realiach mojej ojczyzny nie będą i nie są kwestionowane, nie są uznawane za niewystarczająco europejskie, nowoczesne czy liberalne, żeby móc szczycić się mianem pełnowartościowego Europejczyka.
Jak mam rozumieć zatem sytuację, w której analogiczne werdykty najwyższych trybunałów konstytucyjnych proklamujących wyższość własnej konstytucji nad prawem europejskim nie są powodem do piętnowania tych krajów – przypomnę, dziewięciu krajów Unii Europejskiej – i wykluczania z funduszy pomocowych, a Polskę można traktować jako członka gorszej kategorii?
Ja zostaję. My, w PiS-ie, zostajemy. Nigdy nie zamierzaliśmy opuszczać Unii Europejskiej wiernej idei jej ojców założycieli, m.in. Roberta Schumana, Konrada Adenauera, Alcidego De Gasperiego czy Jeana Monneta, dla których wspólnota ta opierać się powinna na zasadach pomocniczości, lojalności, współpracy, demokracji, proporcjonalności, poszanowania równości i tożsamości narodowej państw członkowskich. Polska w Unii Europejskiej ma swoje wyraziste miejsce, dziś może bardziej niż wcześniej pełniąc rolę papierka lakmusowego dla pomiaru zasad demokratycznych, partnerskich, solidarności wspólnoty i odpowiedzialności kontynentalnej, a nie tylko fragmentarycznej, limitowanej do interesów narodowych.
Staliśmy się w ostatnim czasie ostatnim bastionem walki o Unię Europejską, która jest wspólnotą narodów i Europejczyków, a nie eurokratów i uzurpatorów brukselsko-strasburskich salonów, nowej, lepszej euroburżuazji, która już dawno odeszła od politycznego rozsądku i europejskiej solidarności.
My, z PiS-u, tu zostajemy – przy polskich wartościach i aspiracjach, w rzeczowym dialogu z Unią Europejską, dla której we współczesnej polityce nie ma alternatywy. Zostajemy, ale nie na kolanach, nie w proszalnej postawie – ale wyprostowani jako równoprawni Europejczycy. (Oklaski)
Jacek Kurzępa Poseł RP
Profesor Uniwersytetu Zielonogórskiego, doktor socjologi (w tym socjologii młodzieży i wychowania), autor kilku książek o deprywacji współczesnej młodzieży i sposobach poprawy sytuacji młodych polaków. Prywatnie wielbiciel polskiej natury oraz zatroskany działacz regionu zielonogórskiego. Poseł IX kadencji Sejmu RP.